Nowotwór złośliwy skóry wywodzący się ze znamion barwnikowych (tzw. pieprzyków) lub może tworzyć się samoistnie. Wykryty we wczesnym stadium jest łatwiejszy w leczeniu! Czerniak rozpoznanie: jak to wykonać?
Materiały z konferencji “Czerniak od A do Z” wraz z wypowiedziami specjalistów dostępne pod linkiem: Konferencja Czerniak od A do Z
Videodermatoskop to urządzenie zawierające kamerę o wysokiej rozdzielczości oraz komputer z profesjonalnym programem do analizy znamion barwnikowych. Lekarz rozpoczyna badanie od obejrzenia pacjenta, selekcjonuje podejrzane znamiona (zgodnie z systemem ABCDE), a następnie wykonuje zdjęcia w dużym powiększeniu, które są kolejno analizowane przez specjalny program. W przypadku osób z wieloma znamionami wykonuje się tzw. mapę ciała – czyli duże zdjęcia poglądowe z zaznaczonymi miejscami występowania znamion.
Bardzo ważną zaletą videodermatoskopu jest możliwość porównywania zdjęć znamion przy kolejnej kontroli – program dokładnie oceni czy zaszły w nich jakiekolwiek zmiany, co jest niezwykle ważne w profilaktyce czerniaka złośliwego.
Co ważne, badanie jest nieinwazyjne i bezbolesne! Z badania może skorzystać każdy – niezależnie od stanu zdrowia czy np. ciąży.
Znamiona barwnikowe, które występują najczęściej w postaci płaskich plamek o mniej lub bardziej nieregularnym brzegu. Mogą mieć kolor od jasnobrązowego aż do ciemnego brązu/czarnego.
Anna
Moja historia z czerniakiem rozpoczęła się w styczniu 1998 r. kiedy to diagnoza o chorobie zmieniła moje życie. Odbyła się operacja wycięcia znamienia na stopie wraz z przeszczepem skóry. Jednakże już w 1999 r. nastąpił przerzut do węzłów. Przez trzy lata był spokój, gdy w 2002 roku choroba znów zaatakowała – operacja wycięcia guza na łydce. Znów spokój na 1,5 roku – operacja. Niestety, przerzuty zaczęły pojawiać się coraz częściej. W 2004 roku udało mi się dostać do prof. A. Mackiewicza i poddałam się badaniom klinicznym – szczepionka immunologiczna. W 2008 roku, a więc miałam 4 lata ciszy – była wznowa przy bliźnie pooperacyjnej. Zostało to usunięte i od tego czasu biorę szczepionkę i nic się nie dzieje. Choroba stanęła w miejscu. Jestem szczęśliwa, bo wiem, że jestem w gronie “wybranych”, ale jest mi niezmiernie przykro, że szczepionka, tak rewelacyjna, nie może być dostępna dla wszystkich chorych.
Halina
SERDUCHO
Od wielu lat żyłam ze znamieniem w kształcie serduszka na przedramieniu lewej ręki, wyglądało jak zwyczajne znamię, miało ładny wygląd, wiec niech sobie będzie. Lekarze nie zwracali uwagi więc sobie żyło swoim życiem przez wiele……. lat!!! Po jakimś czasie zaczęłam zwracać uwagę…, bo wyraźnie powiększało się, intuicja i wyraźny niepokój kazał to zweryfikować. Lekarz dermatolog zastanawiał się i nic gołym okiem nie mógł powiedzieć – trzeba usunąć i zbadać! To był grudzień 2002 roku. Postanowiłam wyciąć i zdiagnozować.. czułam, że będzie źle… Czerniak III, IV stopień. Po diagnozie, z próbką ganiałam po wszystkich klinikach z nadzieją, że może jakiś autorytet medyczny będzie miał wątpliwości. Nie… więc szybko podjęłam decyzję na badanie węzła wartownika.
We Wrocławiu nie robiono tego badania, nawet byłam zdziwiona, więc pojechałam do Poznania. Tam w 2003 roku odbyła się operacja – niestety część węzłów była już zajęta. Z zabiegu i opieki byłam zadowolona. Zaproponowano mi chemię albo interferon! Mój organizm ani z jednym, ani z drugim by sobie nie poradził! Pojechałam na Szczęśliwe 5 piętro do prof. Mackiewicza z wielką nadzieją, że szczepionka genetycznie modyfikowana będzie moim skutecznym lekiem.., że zostanę przyjęta do programu. Tak szczęśliwie się stało… Wierzę, że dzięki niezwykłemu człowiekowi, jakim jest prof. Andrzej Mackiewicz jeszcze będę się cieszyła życiem, a moja skromna osoba uczestnicząca w programie, przyczyni się w milionowej części całego przedsięwzięcia do zwycięstwa nad wyjątkowo paskudnym nowotworem!
Teresa
Zachorowałam w październiku 2003 roku. Musiałam poddać się trzem operacjom – wycięcie czerniaka, usunięcie węzłów szyjnych. Rok później kolejna operacja i znów wycięcia następnych węzłów szyjnych. Byłam młoda chciałam żyć! A tu znów cios – kolejny przerzut. Czy to się nie skończy? Radioterapia. Byłam załamana. Co roku czerniak atakował. W 2005 roku trafiłam do prof. A. Mackiewicza i zaczęłam przyjmować szczepionki. Cud! Od tej pory nie mam żadnych przerzutów i choroba się zahamowała. Mam dla kogo żyć i cieszę się każdym dniem. Co miesiąc jeżdżę do Poznania po ,,eliksir życia” i mam nadzieję, że uda się utrzymać podawanie go – tak długo – jak długo dane mi będzie żyć.
Małgorzata
Do lekarza dermatologa poszłam ze zwykłym znamieniem, tak przynajmniej wtedy myślałam, ale niestety okazało się, że jest to czerniak – rak skóry. Miałam wówczas 33 lata. Miesiąc po operacji zaczęłam brać interferon. Zastrzyki miałam podawane co drugi dzień, a skutkiem ubocznym były objawy grypopodobne. Po trzech miesiącach brania interferonu zatelefonowała do mnie koleżanka z wiadomością, że właśnie oglądała telewizję i usłyszała, że jest w Poznaniu profesor, który leczy chorych na czerniaka podając im szczepionkę immunologiczną. Mąż skontaktował się z kliniką profesora Mackiewicza i otrzymał informację, że program leczenia szczepionką jest otwarty i mam szansę. Miałam szczęście, z historią choroby w ręku wraz z mężem pojechałam do Poznania na umówioną wizytę do profesora A. Mackiewicza.
Przez pierwsze dwa miesiące szczepionkę miałam podawaną co dwa tygodnie, później było już tylko raz w miesiącu. Szczepionkę znoszę super, bo poza swędzeniem i zaczerwieniem w miejscu podania szczepionki utrzymującym się przez około dwie doby nie mam żadnych innych dolegliwości. Kiedy zmniejszono środki na Program pan profesor robił wszystko, żeby tylko nie dopuścić do przerwy w podawaniu nam szczepionki, bo kto lepiej od profesora i jego zespołu wie, jakie mogą być skutki w jej przerwaniu. Już 10 lat upłynęło od dnia, kiedy zdiagnozowano u mnie czerniaka, więc jest to najlepszy dowód na to, że szczepionka jest mi niezbędna do życia w zdrowiu i nie dopuszczam myśli, że może być nam zabrana. Przecież nie mamy żadnego innego środka zastępczego. Mam nadzieję, że znajdzie się instytucja, która wspomoże finansowo Program pana profesora Mackiewicza.
Andrzej
Zaczęło się niewinnie, od krostki na małżowinie usznej w 2002 roku. Wizyta u lekarza rodzinnego, skierowanie do laryngologa, decyzja o usunięciu narośli /objaw: krwawiący naciek z krosty/. W styczniu 2003 roku w szpitalu w Katowicach usunięto narośl. Telefon od Pani Doktor o wyniku pobranej próbki – melanoma malignum !!! Ponowne przebadanie próbki w laboratorium w Centrum Onkologii w Gliwicach z wynikiem potwierdzającym.Decyzja – szpital / marzec 2003/ i radykalizacja małżowiny.
Protetyka i sztuczne ucho. Mija okres 2 lat i atak bólu na ślinianki. Wynik pozytywny, skierowanie do szpitala – / marzec 2005/, ponowna operacja, potwierdzająca przerzut melonoma malignum. Szukanie pomocy na wszystkie możliwe sposoby. Informacja z Internetu o szczepionkach Profesora Andrzeja Mackiewicza. Spotkanie /kwiecień 2005/ w Poznaniu na konsultacji z decyzją Pana Profesora o przyjęciu na terapię szczepionką. Pierwsza szczepionka podana 5 maja 2005 r. Wizyty kontrolne u Lekarza prowadzącego, badania RTG, USG, i kolejny przerzut – punkcje, badania i cofnięcie choroby dzięki interwałom co 2 tygodnie. Od jesieni 2005 w cyklu comiesięcznym przyjmowania szczepionki, pod kontrolą lekarzy w Centrum Onkologicznym wszystko jest dobrze.
Sylwia
W 2002 roku wyczułam u siebie pod pachą guzek, który jak się później okazało był przerzutem czerniaka. Pierwotnej zmiany skórnej nie znaleziono. W tym samym roku zostałam skierowana do profesora Mackiewicza na szczepionki. W międzyczasie wyszłam za mąż i od tej pory moim marzeniem było urodzić dziecko. W 2003 roku zaszłam w ciążę, musiałam odstawić szczepionki. Wiedziałam, że jest to ryzykowna decyzja. Na moje szczęście w czasie ciąży nic złego się nie działo. W 2004 roku urodziłam zdrową córeczkę Gabrysię i wróciłam na szczepionki do prof. Mackiewicza. Niedługo moja córka skończy 7 lat, a ja jestem szczęśliwa, że dzięki szczepionce możemy i będziemy mogli spędzić razem życie.
Nasi partnerzy: